Болеслав Лесьмян. Смерти
Śmiercie
Chodzą Śmiercie po słonecznej stronie,
Trzymający się wzajem za dłonie.
Którą z naszej wybierzesz gromady,
By w cmentarne uprowadzić sady?
Nie chciał pierwszej, że nazbyt miniasta,
Grób, gdy hardy, pokrzywą porasta.
Nie chciał drugiej, że nadmiernie złota,
Nie zna ciszy, kto się tak migota.
Wybrał trzecią, co choć bugulicha,
Lecz tak cicha, że wszystko nacicha.
Coś za jedna, że podobasz mi się
W swym bożystym na ziemi zarysie?
Żal mi, przeżal ptaka, co odlata,
Dla cię umrę z nieżalu do świata.
Blada jesteś, jak to słońce w zimie -
Kędy dom twój i jak ci na imię?
Dom mój stoi na ziemi uboczu,
A na imię nic nie mam, prócz oczu.
Nic w tych oczach nie mam, prócz wieczoru,
Pewna byłam twojego wyboru.
Jeden zowąd śmierć sobie wybiera,
Ale drugi tą śmiercią umiera.
Choć wybrałeś, nie wiedząc dla kogo,
Zawszeć będę pamiętną i drogą.
Jestem śmiercią twej matki, co w chacie
Uśmiechnięta czeka teraz na cię
Смерти
Ходят Смерти солнечной сторонкой,
Ухватив друг дружку за ладонки.
Кто из нас споёт тебе рулады
И проводит до кладбищенской ограды.
Нет не первой , ибо та могила,
Где гордыня, поросла крапивой.
Не второю, слишком золотая,
Беспокойна, кто же так сверкает.
Выбрал третью, что хоть и лихая,
Но так тиха, что и всё стихает.
Кто ж такая, мне одна по вкусу
Очертаньем подобна Исусу?
Жаль мне птицу , на исходе лета,
Для тебя умру я не жалея света.
Бледновата , как зимою солнце -
Твоё имя как и где твоё оконце?
Дом стоит мой на земле ничьей,
Имя - нету, ничего кроме очей.
В тех очах - один лишь только вечер,
Я вообще была уверена во встрече.
Кто-то смерть свою лишь выбирает,
Но другой той смертью умирает.
Хоть ты выбрал сам кому не знаешь,
Будешь помнить , даже встав со сна лишь.
Стану смертью твоей матери, что в хате,
Улыбаясь ждет. С тебя уж хватит.